Jak w westernie, czyli wstęp po długiej sekwencji początkowej

w tym rozdziale: o brakach świata * problemy estetów na dyskotekach * nie ma soli * złodzieje i kretyni * megalomania jako cecha ludzi wielkich * autor przeprasza za to, że żyje


Ci którzy wiedzą, wiedzą, ci którzy nie wiedzą, będą wiedzieć – jestem człowiekiem błyskotliwym. I jako człowiek błyskotliwy już jakiś czas temu odkryłem, że w świecie, mimo, że wypełniony jest całym mnóstwem rzeczy, spośród których wiele jest ładnych, pouczających, wzruszających i potrzebnych, a też wiele jest parszywych, do dupy, zupełnie zbędnych, krótko mówiąc chujowych, brakuje jednak dwóch elementów. Ich brak burzy całą harmonie, zachwiewa estetykę i kompozycje. Świat jest bez nich kulawy i upośledzony. Nie zrozummy się źle. Jest to świat w którym da się żyć, da się nawet żyć całkiem znośnie. Zakładam nawet, że niektórzy bardzo lubią, ubóstwiają wręcz. Grają w ludzkie gry, bawią się znakomicie. Jednak gdy tylko zauważy się ten defekt następuje zgrzyt, cała słodycz nabiera lekkiego ale irytującego posmaku goryczy.

Sprawa przedstawia się podobnie jak z estetą kontemplującym w klubie dziewczynę do rwania. Całkiem ładna, zgrabna figura, długie nogi, jędrne piersi. Nagle wzrok pada na paskudny pryszcz w kąciku ust albo lekką asymetrie nosa. „Nichuja!… jestem na to zbyt trzeźwy!”.

Tak proszę państwa, nie ma ekwilibrium! Świat ma dwa braki paskudne niczym blizny po ospie. Świat nie jest dość słony i brakuje w nim myśli, koncepcji i estetyki Toma Bardamu!

Truizmy? Być może. Z pewnością są to prawdy stare i o ile ścisłe sformułowanie problemu ukuło się w mojej głowie stosunkowo niedawno to ich przeczucie chodziło za mną już od małego. Od dzieciństwa zmuszony byłem dosalać wszystkie potrawy. Nawet przesolona zupa zdawała mi się (słusznie!) słona jedynie umiarkowanie. Mama zawsze powtarzała – „nawet nie spróbowałeś, a już solisz”. Cholera, NIE MA INNEJ MOŻLIWOŚCI, mamo! Za mała słoność jest faktem należącym do samej struktury naszego wszechświata. Nie muszę próbować by o niej wiedzieć. Bóg musi nienawidzić soli, schował ją pod ziemią i na dnach oceanów. Zdyskryminował ją! Odrzucił! (Sądzę nawet, że jest to dobrym przyczułkiem do systematycznej psychologii Boga. To, i jego niezrozumiałe zamiłowanie do ryby). Nawet nasza gramatyka nie uwzględnia wagi smaku słonego. Mówimy – „życie jest słodkie”, „gorycz życia”, „jaki skwaśniały koleś” etc. Ale dlaczego życie nie może być słone? Czemu nie ma słonych kolesi prowadzących słone życie? Czy nasz świat nie byłby, nie powiem lepszy, ale przynajmniej bardziej pełny, całkowity i wypełniony większą różnorodnością doświadczeń, gdybyśmy z radia słuchali piosenek o słonej miłości?

Nieco bardziej trzeba wytężyć wzrok by zauważyć drugi brak. W końcu, ze smutkiem, choć i pewną dumą, przyznam, nie każdy jest mną. Wielu ludzi mnie nie zna, a wielu spośród tych którzy mnie znają nie jest w stanie, z tych czy innych powodów, przebywać tyle ze mną ile by chciało, czy co ważniejsze, POTRZEBOWAŁO. Ale, jestem przekonany, każdy poczuł to kiedyś w żołądku. Wystarczy pobieżna lektura gazet czy przegląd kanałów telewizyjnych żeby zauważyć, że ludzie świata publicznego dzielą się na takich którzy kradną Bardamu pomysły i takich którzy przez nieznajomość tychże pozostają zabitymi ćwokami. Tak! A.J.Ayer ukradł mi krytykę argumentu języka prywatnego, a Rafał Ziemkiewicz refleksje o Jedwabnym. I to jedynie szczyt góry lodowej. „Ale zaraz? Jak bracia Whright mieliby ci ukraść koncepcje samolotu, a Albert Einstein dwie teorie względności? Przecież ty się na tym zupełnie nie znasz!” Fakt, ale mógłbym się znać. To, że w roku 2009 nie znam się na budowie samolotu nie znaczy, że bracia Wright mają prawo kraść mi ten pomysł sto lat wcześniej, do diaska!

Tak, proszę państwa, ten za mało słony świat składa się ze złodziei i idiotów. Całego świata sam nie posolę, kretynizmu i złodziejstwa też nie wykorzenię ale mogę przynajmniej zabezpieczyć swoje interesy. Ten blog czynię więc niniejszym pomnikiem mojej zajebistości, wehikułem idei oraz bankiem koncepcji i przeróżnych schorzeń intelektualnych, które od czasu do czasu mnie nękają. Uwagę tych trzech osób które tu wejdą w przypływie nudy graniczącej ze stanem śpiączki oraz system datowania WordPressu czynię ekwiwalentem odpowiedniego papierka z urzędu patentowego. Żeby, gdy za 20 lat ten świat chuj strzeli, albo gorzej jeszcze, obudzimy się i będzie dalej taki sam, mógł z czystym sumieniem i pogardliwym uśmiechem powiedzieć „A nie mówiłem?”, a wy nie będziecie mi musieli wierzyć na słów.

W każdym razie, tak, będzie nudno. Długie brednie jak powyżej, kiepską ironią kamuflujące wylewający się egocentryzm, megalomanie i narcyzm, obrazki, może czasem jakiegoś linka albo recenzje. Tego możecie się spodziewać. Ale, hej, nie wińcie mnie i nie uciekajcie jeszcze. Cały internet zbudowany jest na egocentryzmie i ekshibicjonizmie. Nie ma się czego wstydzić. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszystko to już widzieliśmy. Niektórzy nawet setki razy, dogłębnie i z różnych pozycji. Z przodu, z tyłu, góry, dołu, lewa, prawa, w łóżku, łazience, toalecie, kuchni, parku i dworcowym kiblu. Zawsze możecie liczyć na moje lenistwo i brak organizacji. Dajcie mi dwa tygodnie a blog padnie. Zaufajcie mi. Dwa tygodnie i możecie iść w cholerę.

O tytule innym razem.

Komentarzy 8 to “Jak w westernie, czyli wstęp po długiej sekwencji początkowej”

  1. tombardamu Says:

    „Zrozummy”, kto by pomyślał, że w języku polskim jest słowo z dwoma m obok siebie 😐

  2. Zaratustra Says:

    Immanentnie i immunologicznie jeszcze jest.

  3. tombardamu Says:

    :O

    język polski językiem niespodzianek

  4. mammografia i immobilajzer – w sumie nawet zaskakujace polaczenie

  5. tombardamu Says:

    ej, ustalmy, że mowa jest o rdzennie polskich słowach.

  6. naucz się hiszpańskiego.. tam język dopuszcza słonych kolesi..a zwłaszcza słone kobiety i jest to określenie bardzo pozytywne.
    Ja tam lubię moje blizny po ospie i nie uważam, by były aż tak obrzydliwe jak to ujmujesz.

  7. tombardamu Says:

    oj tam, po hiszpańsku 😦

  8. balbalablabal Says:

    uhuhu,
    ‚Ci którzy wiedzą, wiedzą, ci którzy nie wiedzą, będą wiedzieć – jestem człowiekiem błyskotliwym. I jako człowiek błyskotliwy już jakiś czas temu odkryłem, że w świecie, mimo, że wypełniony jest całym mnóstwem rzeczy, spośród których wiele jest ładnych, pouczających, wzruszających i potrzebnych, a też wiele jest parszywych, do dupy, zupełnie zbędnych, krótko mówiąc chujowych, brakuje jednak dwóch elementów.’

    to wola o pomste do nieba. Tam blyszczy najwiecej gwiazd. Pomijajac juz blyskotliwosc -poczatek strasznie nadety, wtorny i wodolejski, z czego zdajesz sobie sprawe, ale na prowokacje zabraklo pieprzu 😉 ( no wlasnie – uzupelniajacy element soli). Kilka fajnych spostrzezen. Gdybys sie strescil do kilku zdan, mogloby byc naprawde megalomansko i ekshibicjonistycznie a tak masz dziamganie, ktorym sam siebie chcesz przekonac . Ewentualnie western dla starszych pan ;D

Dodaj odpowiedź do tombardamu Anuluj pisanie odpowiedzi